Na kulinarnej mapie stolicy od kilku tygodni funkcjonuje nowe miejsce – restauracja Paladar. Co kryje się pod dźwięczną nazwą? Przede wszystkim inspiracja kubańskimi knajpami prowadzonymi przez całe rodziny, które były alternatywą dla rządowych lokali. W iście karaibskim klimacie przy ul. Wańkowicza można zaś skosztować połączenia kuchni wyspiarskiej z tradycyjnymi polskimi przysmakami.
Nazwa restauracji – paladar (słowo pochodzi z języka hiszpańskiego i oznacza podniebienie) – jest nawiązaniem do restauracji kubańskich, które były alternatywą dla lokali prowadzonych przez rząd. Były to rodzinne lokale, przeważnie tańsze od tych rządowych i oferujące proste jedzenie.
– Chcieliśmy połączyć karaibski luz z polską kuchnią i jej tradycyjnymi elementami. W naszej karcie znajdują się takie dania jak ceviche z sandacza z mango i zielonym chilli, a więc typowo polska ryba w karaibskiej formie, ponieważ ceviche to ryba na surowo, marynowana w sosie z cytrusów, przede wszystkim cytryny lub limonki. Mamy także ośmiornicę z chorizo i piklami. Połączenie owoców morza z tak tradycyjnymi polskimi dodatkami może na początku wzbudzać nieufność, ale po chwili przeradza się w ciekawość i chęć odkrywania nowych smaków, a o to przecież chodzi w zdobywaniu kulinarnych doświadczeń – mówi Kajetan Pachnik, który razem z Igorem Stachowiakiem i Janem Kłoszewskim prowadzi restaurację. Szefem kuchni Paladar jest Robert Dzięsław we współpracy z Maciejem Królem. Kucharze pracowali w renomowanych restauracjach, np. w Akademii Smaku. Robert Dzięsław zdobywał doświadczenie także w odznaczanych gwiazdkami lokalach europejskich. Maciej Król gotował na imprezach dla samego Prezydenta RP.
Właściciele warszawskiej Paladar chcieli przede wszystkim uzyskać rodzinną i przyjazną atmosferę rodem z kubańskiej knajpy. Przenieść do niej ma między innymi sam wystrój – utrzymany w piaskowych kolorach, z motywami palm i ogrodem wertykalnym z drewnianymi paletami. Rodzinny klimat kubańskich paladares oddaje także kameralny charakter restauracji, która może pomieścić maksymalnie 35 osób.
Przy ul. Wańkowicza 1 można również doświadczyć wyjątkowych kompozycji dań z drinkami. W karcie bowiem znajdują się autorskie drinki, z których każdy przypisany jest poszczególnym daniom. Karta została stworzona wspólnie z Craft Cocktails Brothers, czyli prekursorami sztuki łączenia jedzenia z koktajlami. – Istnieje już foodpairing i winepairing. My jesteśmy jedną z nielicznych restauracji w Warszawie, w której można spróbować drinkpairingu. Zależało nam na utrzymaniu kubańskiego klimatu także w karcie alkoholi, dlatego mocniejsze trunki – w tym oczywiście rum – były od początku obowiązkowe. Nie chcieliśmy jednak powielać popularnych przepisów, dlatego z Craft Coctails Brothers stworzyliśmy unikalne kompozycje, z których każda powstała z myślą o konkretnych potrawach z naszej karty – dodaje Kajetan Pachnik.
Restauracja podjęła także współpracę z UberEATS oraz organizuje cateringi, więc nowoczesnych smaków łączących karaibską finezję z tradycyjną kuchnią polską można spróbować także w zaciszu własnego mieszkania lub podczas firmowego spotkania. W bliskiej przyszłości właściciel lokalu chce poszerzyć ofertę lokalu o śniadania i stworzyć przestrzeń dostosowaną do organizacji szkoleń, mini konferencji i śniadań firmowych.
Publikowanie, modyfikowanie i kopiowanie zawartości strony lub jej części bez zgody właściciela portalu jest zabronione.